Ahoj!
Wybaczcie,
że rozdział 41 opublikowałam na blogu dopiero dziś. Kolejny jest w trakcie
tworzenia i pojawi się w najbliższych dniach. Wolę się nie spieszyć, bo chcę,
aby był lepszy niż Konsekwencje gniewu.
Generalnie jest słabo, bo powtarza się stary, dobrze mi znany scenariusz.
Wypalam się. Do końca Szczypty zostało jakieś 5/6 rozdziałów, a ja zupełnie
straciłam chęci do pisania. Dokładnie tak samo działo się przy końcówce Serca Wybrańca i Pokaż twarz, dlatego niektórzy mieli wrażanie, że coś było w
tamtych opkach nie tak. Myślałam, że tym razem uda mi się tego uniknąć.
Niestety. Walczę z tym, ale moje problemy osobiste, parszywe samopoczucie,
bolący nadgarstek i wiecznie kłócące się świnki morskie mi tego nie ułatwiają.
Myślałam, że jak obronię pracę magisterską, to mi się polepszy.
Kiedyś
w takich chwilach pomagał nowy szablon, ale obecnie mam wrażenie, że ja już nie
umiem w grafikę. W dodatku na nowym laptopie nie mam moich tekstur, stocków,
koloryzacji itp. A jak pomyślę, że miałabym coś zmieniać w kodzie html, to aż
mi się niedobrze robi…
Nadmiar
złego czarę goryczy przelało to, co kilka dni temu zadziało się na wattpadzie.
Na początku byłam bardzo sceptycznie nastawiona do tego portalu, później
zaczęłam się powoli przekonywać (udało mi się zignorować nawet brak
wyjustowanego tekstu), a teraz znów wchodzę na niego baaaardzo niechętnie. Z
moim kontem teoretycznie nic się nie stało złego, ale niesmak pozostał. Nie
wiem jak dalej będzie wyglądać życie na wattpadzie, może twórcy przeniosą się
na inny portal? Może pójdę razem z nimi tak jak sto lat temu opuszczałam
blog.onet i pędziłam na blogspot? Zobaczymy.
Na
razie sklejam słowa w rozdziale 42 i mam nadzieję, że mimo wszystko Was nie
zawiodę. Bo bardzo bym tego nie chciała, szczególnie, że uważam to opko za mój
najlepszy twór i nie chciałabym go zmarnować.
Pozdrawiam
i mam nadzieję, że u Was lepiej niż u mnie.
Elfaba.
PS:
Fakt, że kilka tygodni temu zmarł mój ulubiony pisarz również nie napawa mnie
optymizmem. Myślę, że nie będzie przesadą, jak powiem, że wiele mu zawdzięczam…
Domyślacie się o kim mowa?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz